sobota, 30 kwietnia 2016

Rozdział 10-Myśl, myśl, a może coś wymyślisz.

Pojedyńcze, księżycowe promyki oświetlały odrobinę pokój Scarlett i jej dwóch, na swój sposób wyjątkowych
współlokatorek.

Mimo, iż jeszcze trochę czasu pozostało do wschodu słońca, blondynka nie mogła powtórnie zasnąć, bojąc się, iż te okropne sny, którym można śmiało przyznać miano koszmarów, wrócą, a co gorsza staną się rzeczywistością. Sama myśl o tym, że coś mogłoby stać się jej siostrze, przyprawiała ją o stan głebokiej zadumy.
Soyer była jedyną osobą, dla której Scarlett podjęła jakiekolwiek starania i chęci do dalszego życia, a fakt, iż nie miała z nią kontaktu, już od wielu dni, sprawiał, że zaczynała się o nią martwić.

Westchnęła głęboko, kiedy po raz 30 odwróciła się na drugi bok.
Usiadła powoli, wspomagając się dłońmi, po czym przetarła odrobine, zaspane oczy. Zrzuciła z siebie kołdrę, następnie przenosząc nogi na podłogę.
Wzięła pierwszą, lepszą bluzę i z obawy, że obudzi Emmę i Mirandę, z niebywałą lekkością uchyliła drzwi, po chwili opuszczając pokój.

Grobowa cisza, panująca w akademii, przyprawiała ją o gęsią skórkę, a ciemność panująca wokół nie dodawała jej odwagi. Jej obecność tutaj, zdawała się być jakimś żartem, no bo ludzie, gdyby komuś powiedziała, że znajdzie się na liście 100 najlepszych łowców, nowej generacji, to zostałaby zjechana jak po maśle, no i prawdopodobnie ona sama, byłaby na liście, nabijających się z niej osób. Niekiedy zastanawiała się czy aby na pewno nie jest adoptowana, a raz gdy zapytała o to ojca, oberwała i to dość mocno.

Spacerowała między korytarzami bez konkretnego celu. Myśl, myśl-a może coś wymyślisz–powtarzała sobie w głowie.

                            ⚫⚫⚫

No i z głową pełną, niepotrzebnych zmartwień trafiła do nieznanego jej dotąd miejsca.

Przystanęła na chwilę, rozglądając się ze zdziwieniem. Kiedy kilka dni temu, była oprowadzana, wraz z resztą swojej grupy, nie przyprowadzono ich tutaj.

Pomieszczenie, jeśli można to tak nazwać, przypominało odrobinę lochy zamkowe. Scarlett weszła w głąb 'więzienia', dotykając palcami, wszystkiego co znajdowało się po drodze.

Łańcuchy przymocowane do ścian, były ogromne, mogące utrzymać nie jedną bestie.
Połamane, deski drewna, walały się po podłodze, a co dziwne wśród nich wiele ksiąg. Podartych, spalonych ksiąg.
To miejsce kojarzyło jej się z białymi istotami. To uczucie przerażenia, gdy wraz z Rachel zostały zaatakowane, myśl, że zaraz umrze i strach przez myśl o cierpieniu siostry...
To wszystko, zdawało się wracać.
To miejsce, z pewnością nie należało do takich, w których można popijać herbatę, prędzej do takich, gdzie zabija się świnie.
Gdy w jej głowie urodził się plan jak najszybszej ucieczki, usłyszała jakiś hałas, dochodzący z głębi lochów.
Teraz wyobraziła sobie, siebie w jakimś chorym horrorze, krzycząc Halo, jest tu ktoś?!

I o mało nie dostała zawału, gdy ktoś  chwycił ją za ramie, obracając w swoją stronę.

                                 

                           ⚫⚫⚫

     Emma Herondale, widząc jak jej współlokatorka opuszcza pokój, z początku pomyślała, że ucieka, ale jaki zbieg, uciekłby w piżamie? Wydawało jej się, iż żaden, ale co ona tam wie.

Spoglądała jedynie na drzwi, które kilka minut temu zostały zatrzaśnięte, z głuchym zgrzytem, leżąc, owinięta w ciepły koc, w taki sposób, że przypominała zawiniętego naleśnika.

A gdy usłyszała dość wyraziste pukanie, skrzywiła się, z początku myśląc, że to do Mirandy, ktoś dobija się o...nawet nie wiedziała, której, ale widząc jeszcze, księżyc na niebie mogła wywnioskować, że jest około 5.

Pukanie nie ustawało, a Emma zdawała się być coraz bardziej wkurzona.
Nie wytrzymując tego monotonnego dźwieku, zeskoczyła z gracją, z górnego łóżka, następnie maszerując do drzwi i otwierając je gwałtownie.

–Zabić cię..–nawet nie spoglądając do kogo mówi, warknęła zirytowana.

–Jeśli chcesz się mnie pozbyć, wystarczyło od razu powiedzieć–słysząc głos Klausa, jej spojrzenie natychmiast powędrowało ku górze. Spoglądała na niego z lekkim strachem w oczach.
Emma Herondale była typem aroganckiej osoby, ale czy to dziwne, że przy tym chłopaku, stawała się bojaźliwym szczeniakiem?

–Co ty tu robisz?–zapytała, starając się mówić obojętnym tonem.

Chłopak spoglądał na nią przez chwilę, zastanawiając się nad sposobem postępowania dziewczyny.

–Czy to dziwne, że chciałem porozmawiać z własną dziewczyną?–zmusił ją do spojrzenia w jego oczy.

–O tej godzinie?–odpowiedziała pytaniem na pytanie–Uh...tak to dziwne.
Spojrzała na niego z irytacją, myśląc sobie...

–Cholera, kiedy zaczniesz zachowywać się tak jak na dziewczynę przystało?–spytał, wyprowadzając młodą Herondale z równowagi.

–Tak, czyli jak? Mam biegać za tobą jak pies na żep i zachwycać się tobą, w ten sposób, co inne dziewczyny?–podniosła głos, a chłopak westchnął.

–Nie o to mi chodziło...–mruknął.

–Ah, no tak, a może tak jak połowa tej budy mam się z tobą przespać?!–krzyknęła rozgoryczona, czym obudziła niejedną osobę.
Miranda siedziała już całkiem rozbudzona na swoim łóżku, przysłuchując się zaciętej dyskusji tych dwojga kochanków. A drzwi od niektórych pokoi, znajdujących się w pobliżu, zaczęły się otwierać, wypuszczając ciekawskich gapiów.

–Em, uspokój się–teraz i chłopak podniósł ton.

–No mów z iloma się przespałeś!–zaczęła go okładać pięściami po torsie, a on chwycił ją za nadgarstki, uniemożliwiając jej powtórzenie tych czynności.
–Może chłopaków, też zaliczyłeś, co?!–wyrwała się mu.

–O ci ci chodzi!?–krzyknął.–Zachowujesz się jak rozkapryszony, psychiczny bachor!–stwierdził doniośle.

Spojrzała na niego z wściekłością.
–Świetnie–powiedziała uśmiechnięta, a później weszła do pokoju, trzaskając drzwiami.

–Świetnie–powtórzył cicho Klaus.

Sorry za błędy.

4 komentarze:

  1. No, rozdział fajny. Ciekawi mnie to, kto tą naszą Scarlett złapał...hmm...pewnie...Gideon!
    No, no Emma jak Jace (♥) tylko tymi swoimi emocjami potrafi zarządzać.
    Klaus...hmm...to chyba syn Isabelle...ale rozrzuty się zrobił. W ogóle nie podobny do rodziców ( nie no żarcik bo Izzi na początku też rozrzutna była) choć mu chyba zależy jak Simonowi ( i te podobieństwa)
    Więc... już kończę
    Ps:weny, czasu i pomysłów życzę!
    Pss:niech następny rozdział się szybko pojawia!
    Psss:czekam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem niezmiernie wdzięczna za długi komentarz, bo nie ukrywam, że z takich cieszę się najbardziej.
    Tak Emma i jej emocje XD.
    A czy Klausowi zależy to się okaże później XD.
    Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Chciałabym serdecznie zaprosić cię do nowo powstałego katalogu opowiadań :)
    Pozdrawiam
    Nicolette
    katalog-fanfiction-ksiazkowych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci komentarza.