Pierwszą i raczej najważniejszą z nich jest sprawa moich innych blogów, na które bardzo serdecznie was zapraszam:
W zakładce pt. Nabór można zgłosić się do akademii św.Jonathana a być może w następnym semestrze zawitasz w progach tej szkoły.
http://starwarssparkle.blogspot.com/ |Tematyka? Star Wars| Luxsoka and Anisoka| Rozdział w przeciągu tygodnia.
http://love-quenn.blogspot.com/ |Tematyka? Romans|
http://spadkobiercy-bieli.blogspot.com/ |Tematyka? Młodzieżowe| Będzie aktywna w czerwcu jednak do tej pory będą pojawiały się cytaty, nowi bohaterowie itp. Możliwy będzie również nabór od lutego na uczniów akademii :)
W zakładce pt. Nabór można zgłosić się do akademii św.Jonathana a być może w następnym semestrze zawitasz w progach tej szkoły.
Następnie, nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział (pewnie w przeciągu 2 tygodni)- no wiecie szkoła itp.
Z dedykacją dla wszystkich czytających tego bloga!
Wraz z uśmiechającą się od ucha do ucha Rachel podeszłyśmy bliżej całego zgromadzenia. Ilość osób znajdujących się tutaj doprowadziła do tego, że byłyśmy zmuszone stać gdzieś zupełnie z tyłu. Mimo iż nie byłam jakoś wielce niska na pewno nie sięgałam głową wyżej niż połowa tych wszystkich Nephilim.-Przez co praktycznie nic nie widziałam.
Z łaski swojej Pani Amelia postanowiła nam choć trochę ułatwić życie i wydała rozkaz uformowania słynnego dwuszeregu. Przez chwilę wszyscy się krzątali nie mogąc znaleźć sobie drugiej osoby.
-Ruszać się.-donośny głos jakiegoś chłopaka dał im do zrozumienia, że to wręcz niewybaczalne nie móc wykonać tak prostego zadania. Ja i Rachel byłyśmy już gotowe i czekałyśmy na resztę tych ograniczonych osobników. Z mojego punktu widzenia byłyśmy tu chyba najbardziej ogarniętymi dziewczynami. Gdy wszyscy już stali w dwuszeregu kobieta mogła zacząć kolejną nudną przemowę z listy ,,wysłuchaj i nie przerywaj mi bo umrzesz powolnie..."
Próbowałam się wsłuchać w słowa przedstawicielki rady lecz coś mnie rozpraszało, a tym czymś był wzrok tego samego bufona, który zaczął obrażać mnie od jakiejś zacofanej dziewczynki.Stał teraz obok swojej matki, która jak zwykle przynudzała oraz obok sześciu innych starszych może o rok czy dwa Nephilim. Kiedy zorientowałam się, że tak jak i on mnie tak i ja jemu się przyglądam uniosłam jedną brew po czym przewracając oczami odwróciłam wzrok kierując go z powrotem na jego matkę.
To będzie ciężki rok, bez najmniejszych wątpliwości.
-Czy wszystko jest jasne?-pani Starskerl zadała pytanie wszystkim jednak miałam wrażenie, że przygląda mi się badawczo i to wcale nie łagodnie i gdyby wzrok potrafił zabić z całą pewnością leżałabym teraz przed tymi wszystkimi obrońcami świata cieni martwa. A ona miałaby wielki zaciesz, choć tak na prawdę nie wiedziałam o co jej chodzi było mi to obojętne, ona była mi obojętna. Nie znałam tej kobiety ale czułam, że stosunki między mną a nią nie będą święte. Zupełnie jak z jej synem. Może Rachel miała rację, mówiąc że jest przystojny ale za to był okropnie bezczelny.
A ja z całą pewnością mu nie ustąpię.
Pani Amelia uzyskała odpowiedź ,,tak" od większości grupy, ode mnie również mimo iż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia o czym ona mówiła.
-Przechodząc dalej...przedstawię wam teraz mentorów, którzy z całą pewnością będą uczyć was w tym roku. Gdy zostaniecie już podzieleni na sześć grup dyrektorka akademii wybierze jednego dla każdego zespołu.- powiedziała a następnie dała się im przedstawić.
-Cześć wszystkim, na pewno jesteście nieco zestresowani wydarzeniami minionego dnia.
Kiedy my byliśmy wybrani rok temu również się baliśmy ale nie tym co się wydarzy, czy zginiemy ratując życie sobie nawzajem lecz tym jak to na nas wpłynie. Naszym obowiązkiem jest wytrenowanie was na najlepszych łowców tych czasów ale pod żadnym pozorem nie możemy czynić z was ludzi bezdusznych, nie mających żadnych skrupułów czy uczuć. Dodam jeszcze, że nazywam się Gideon Staskerl.-nie dało się nie zauważyć, że wiele dziewcząt zżerało go wzrokiem.
Po chwili ustąpił miejsca jakiejś wysokiej damulce (poważnie damulce...).
-Jestem Zara Stone.-uśmiechnęła się uwodzicielsko do chłopców. Dało się wyczuć, że to pewnie jedna z tych szkolnych bad-girls. Żałosne. Dziewczyna nic więcej nie powiedziała, skierowała swoje długie i chude nogi w stronę Gideona i tam stała szepcząc mu co chwile coś na ucho, chichocząc przy tym. Zauważył, że mu się przyglądam jednak olał to. Objął tak zwaną Zarę i pocałował lekko w policzek po czym zerknął w moją stroną. I co to niby miało znaczyć?
-Mówcie mi Carter-anielski głos jednego z mentora płci męskiej przykuł moją uwagę na tyle dobrze, że odwróciłam wzrok ku niemu. Moim oczom ukazał się blondyn o niesamowitej budowie ciała.
Chłopak obserwował nas z małym uśmieszkiem na twarzy.-Sądzę, że nazwisko jest raczej zbędne.-stwierdził a kilka dziewczyn zachichotało, ja natomiast uśmiechnęłam się tylko spuszczając wzrok na ziemię. Później przedstawiły się jeszcze dwie dziewczyny i jeden chłopak.
Gdy zapoznanie było już wykonane Pani Staskerl po raz kolejny zaczęła mówić:
-Bez przedłużania, ruszajmy już. Nasz pojazd czeka.
Nareszcie..jednak chwila nie było mowy o żadnym pojeździe.
-Wiesz o jakim transporcie ona mówi?-zapytałam Rachel ale ona tylko wzruszyła ramionami, mówiąc, że nie ma pojęcia.
-Co ja tutaj w ogóle robię?!-zatrzymałam się gwałtownie rozkładając ręce jak do lotu.
A ta czynność nie przyniosła dobrych skutków. Raczej fatalne.
-Mój nos.-usłyszałam jęk tego anielskiego blondyna. Ten dzień jest do niczego, wpierw zostaje wybrana do jakiejś akademii żywych trupów, potem niszczę buty zarozumiałemu głupkowi swoimi wymiocinami, a teraz nokautuje kolejnego mentora.
-Na anioła wybacz mi proszę.-uklękłam przy siedzącym już chłopaku, który teraz próbował zatamować krwawienie z nosa. Wyciągnęłam paczkę chusteczek myśląc, że stela będzie tu zbędna.
Podarowałam mu jedną, uśmiechając się z nadzieją, że nie jest on typem Gideona Staskerla.
-Dzięki.-powiedział, wyciągając swoją dłoń po chusteczkę. Biorąc ją dotknął przypadkowo mojej bladej skóry. Zauważyłam, że Rachel i kilkoro innych dziewcząt przypatruję mi się z zazdrością.
Szczęście w nieszczęściu. Widziałam też, że wielmożny Gideon spogląda na mnie z politowaniem zapewne myśląc sobie jaką żałosną osobą jestem.
Kiedy chłopak wstał nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć.
-Na prawdę przepraszam to był wypadek..-zaczęłam go wręcz błagać o wybaczenie.
No cóż..to, że z mojej winy krwawił trochę mnie ruszyło.
Jednak chłopak nic nie mówił a ja zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle mnie słyszy.
-Na przyszłość uważaj co robisz.-powiedział i odszedł może z metr a ja w tym czasie zdążyłam się wkurzyć, mimo że tak na serio to mnie nie obraził.
-Zapamiętać, unikać sporów z chłopakami mającymi wielkie ego-mruknęłam cicho.
A potem już tylko widziałam jak dołącza do swojej paczki (pozostali mentorzy) i kieruję się na wschód.
-No chodź już.-krzyknęła Rachel stojąca 10 metrów dalej. Obyłoby się bez jej pisków.
Podeszłam do niej i ruszyłyśmy za grupą.
Minęło może parę minut, spojrzałam na dziewczynę, która wręcz zaciskała usta aby nie wypalić jakichś głupstw.
-No już.-westchnęłam.-Wyduś to z siebie.
Uśmiechnęła się promiennie.
-Nie wiem co powiedzieć.-rzekła jedynie obracając głowę ku mnie.
Byłam zmęczona tym wszystkim. Byłam zmęczona całym życiem!
-Powinnyśmy przyśpieszyć.-oznajmiłam, widząc że się znacząco oddaliłyśmy się od grupy.
-A może pójdziemy na skróty?-ucieszyła się z niewiadomego powodu.
-Przecież nawet nie wiesz gdzie idziemy.-jęknęłam sfrustowana.
-Chodź.-pociągnęła mnie w stronę lasu, który przyprawiał mnie o dreszcze.
-Forest! Na anioła co ty wyprawiasz!-warknęłam próbując się jej wyrwać z dość mocnego uścisku.
Prowadziła mnie do ciemnego lasu! CIEMNEGO LASU!
-Uspokój się.-powiedziała cicho, zatrzymując się.
-Wiem dokąd zmierzamy i gwarantuję ci, że jeśli się zamkniesz będziemy tam szybciej od grupy.-oznajmiła mi ten dość znaczący fakt, a ja przez chwilę rozmyślałam czy to dobry pomysł jednak ostatecznie poddałam się i weszłam w głąb tych roślinek mając nadzieję aby nie zemdleć ze strachu.
-Zgoda-powiedziałam.-Byle szybko.
Rachel zachichotała i biegiem ruszyła dalej.
-Stój!-wykrzykiwałam biegnąc za nią. A jedyną rzeczą o jakiej myślałam to czy wyjdę stąd żywa.
Przepraszam za błędy!
Z łaski swojej Pani Amelia postanowiła nam choć trochę ułatwić życie i wydała rozkaz uformowania słynnego dwuszeregu. Przez chwilę wszyscy się krzątali nie mogąc znaleźć sobie drugiej osoby.
-Ruszać się.-donośny głos jakiegoś chłopaka dał im do zrozumienia, że to wręcz niewybaczalne nie móc wykonać tak prostego zadania. Ja i Rachel byłyśmy już gotowe i czekałyśmy na resztę tych ograniczonych osobników. Z mojego punktu widzenia byłyśmy tu chyba najbardziej ogarniętymi dziewczynami. Gdy wszyscy już stali w dwuszeregu kobieta mogła zacząć kolejną nudną przemowę z listy ,,wysłuchaj i nie przerywaj mi bo umrzesz powolnie..."
Próbowałam się wsłuchać w słowa przedstawicielki rady lecz coś mnie rozpraszało, a tym czymś był wzrok tego samego bufona, który zaczął obrażać mnie od jakiejś zacofanej dziewczynki.Stał teraz obok swojej matki, która jak zwykle przynudzała oraz obok sześciu innych starszych może o rok czy dwa Nephilim. Kiedy zorientowałam się, że tak jak i on mnie tak i ja jemu się przyglądam uniosłam jedną brew po czym przewracając oczami odwróciłam wzrok kierując go z powrotem na jego matkę.
To będzie ciężki rok, bez najmniejszych wątpliwości.
-Czy wszystko jest jasne?-pani Starskerl zadała pytanie wszystkim jednak miałam wrażenie, że przygląda mi się badawczo i to wcale nie łagodnie i gdyby wzrok potrafił zabić z całą pewnością leżałabym teraz przed tymi wszystkimi obrońcami świata cieni martwa. A ona miałaby wielki zaciesz, choć tak na prawdę nie wiedziałam o co jej chodzi było mi to obojętne, ona była mi obojętna. Nie znałam tej kobiety ale czułam, że stosunki między mną a nią nie będą święte. Zupełnie jak z jej synem. Może Rachel miała rację, mówiąc że jest przystojny ale za to był okropnie bezczelny.
A ja z całą pewnością mu nie ustąpię.
Pani Amelia uzyskała odpowiedź ,,tak" od większości grupy, ode mnie również mimo iż tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia o czym ona mówiła.
-Przechodząc dalej...przedstawię wam teraz mentorów, którzy z całą pewnością będą uczyć was w tym roku. Gdy zostaniecie już podzieleni na sześć grup dyrektorka akademii wybierze jednego dla każdego zespołu.- powiedziała a następnie dała się im przedstawić.
-Cześć wszystkim, na pewno jesteście nieco zestresowani wydarzeniami minionego dnia.
Kiedy my byliśmy wybrani rok temu również się baliśmy ale nie tym co się wydarzy, czy zginiemy ratując życie sobie nawzajem lecz tym jak to na nas wpłynie. Naszym obowiązkiem jest wytrenowanie was na najlepszych łowców tych czasów ale pod żadnym pozorem nie możemy czynić z was ludzi bezdusznych, nie mających żadnych skrupułów czy uczuć. Dodam jeszcze, że nazywam się Gideon Staskerl.-nie dało się nie zauważyć, że wiele dziewcząt zżerało go wzrokiem.
Po chwili ustąpił miejsca jakiejś wysokiej damulce (poważnie damulce...).
-Jestem Zara Stone.-uśmiechnęła się uwodzicielsko do chłopców. Dało się wyczuć, że to pewnie jedna z tych szkolnych bad-girls. Żałosne. Dziewczyna nic więcej nie powiedziała, skierowała swoje długie i chude nogi w stronę Gideona i tam stała szepcząc mu co chwile coś na ucho, chichocząc przy tym. Zauważył, że mu się przyglądam jednak olał to. Objął tak zwaną Zarę i pocałował lekko w policzek po czym zerknął w moją stroną. I co to niby miało znaczyć?
-Mówcie mi Carter-anielski głos jednego z mentora płci męskiej przykuł moją uwagę na tyle dobrze, że odwróciłam wzrok ku niemu. Moim oczom ukazał się blondyn o niesamowitej budowie ciała.
Chłopak obserwował nas z małym uśmieszkiem na twarzy.-Sądzę, że nazwisko jest raczej zbędne.-stwierdził a kilka dziewczyn zachichotało, ja natomiast uśmiechnęłam się tylko spuszczając wzrok na ziemię. Później przedstawiły się jeszcze dwie dziewczyny i jeden chłopak.
Gdy zapoznanie było już wykonane Pani Staskerl po raz kolejny zaczęła mówić:
-Bez przedłużania, ruszajmy już. Nasz pojazd czeka.
Nareszcie..jednak chwila nie było mowy o żadnym pojeździe.
-Wiesz o jakim transporcie ona mówi?-zapytałam Rachel ale ona tylko wzruszyła ramionami, mówiąc, że nie ma pojęcia.
-Co ja tutaj w ogóle robię?!-zatrzymałam się gwałtownie rozkładając ręce jak do lotu.
A ta czynność nie przyniosła dobrych skutków. Raczej fatalne.
-Mój nos.-usłyszałam jęk tego anielskiego blondyna. Ten dzień jest do niczego, wpierw zostaje wybrana do jakiejś akademii żywych trupów, potem niszczę buty zarozumiałemu głupkowi swoimi wymiocinami, a teraz nokautuje kolejnego mentora.
-Na anioła wybacz mi proszę.-uklękłam przy siedzącym już chłopaku, który teraz próbował zatamować krwawienie z nosa. Wyciągnęłam paczkę chusteczek myśląc, że stela będzie tu zbędna.
Podarowałam mu jedną, uśmiechając się z nadzieją, że nie jest on typem Gideona Staskerla.
-Dzięki.-powiedział, wyciągając swoją dłoń po chusteczkę. Biorąc ją dotknął przypadkowo mojej bladej skóry. Zauważyłam, że Rachel i kilkoro innych dziewcząt przypatruję mi się z zazdrością.
Szczęście w nieszczęściu. Widziałam też, że wielmożny Gideon spogląda na mnie z politowaniem zapewne myśląc sobie jaką żałosną osobą jestem.
Kiedy chłopak wstał nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć.
-Na prawdę przepraszam to był wypadek..-zaczęłam go wręcz błagać o wybaczenie.
No cóż..to, że z mojej winy krwawił trochę mnie ruszyło.
Jednak chłopak nic nie mówił a ja zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle mnie słyszy.
-Na przyszłość uważaj co robisz.-powiedział i odszedł może z metr a ja w tym czasie zdążyłam się wkurzyć, mimo że tak na serio to mnie nie obraził.
-Zapamiętać, unikać sporów z chłopakami mającymi wielkie ego-mruknęłam cicho.
A potem już tylko widziałam jak dołącza do swojej paczki (pozostali mentorzy) i kieruję się na wschód.
-No chodź już.-krzyknęła Rachel stojąca 10 metrów dalej. Obyłoby się bez jej pisków.
Podeszłam do niej i ruszyłyśmy za grupą.
Minęło może parę minut, spojrzałam na dziewczynę, która wręcz zaciskała usta aby nie wypalić jakichś głupstw.
-No już.-westchnęłam.-Wyduś to z siebie.
Uśmiechnęła się promiennie.
-Nie wiem co powiedzieć.-rzekła jedynie obracając głowę ku mnie.
Byłam zmęczona tym wszystkim. Byłam zmęczona całym życiem!
-Powinnyśmy przyśpieszyć.-oznajmiłam, widząc że się znacząco oddaliłyśmy się od grupy.
-A może pójdziemy na skróty?-ucieszyła się z niewiadomego powodu.
-Przecież nawet nie wiesz gdzie idziemy.-jęknęłam sfrustowana.
-Chodź.-pociągnęła mnie w stronę lasu, który przyprawiał mnie o dreszcze.
-Forest! Na anioła co ty wyprawiasz!-warknęłam próbując się jej wyrwać z dość mocnego uścisku.
Prowadziła mnie do ciemnego lasu! CIEMNEGO LASU!
-Uspokój się.-powiedziała cicho, zatrzymując się.
-Wiem dokąd zmierzamy i gwarantuję ci, że jeśli się zamkniesz będziemy tam szybciej od grupy.-oznajmiła mi ten dość znaczący fakt, a ja przez chwilę rozmyślałam czy to dobry pomysł jednak ostatecznie poddałam się i weszłam w głąb tych roślinek mając nadzieję aby nie zemdleć ze strachu.
-Zgoda-powiedziałam.-Byle szybko.
Rachel zachichotała i biegiem ruszyła dalej.
-Stój!-wykrzykiwałam biegnąc za nią. A jedyną rzeczą o jakiej myślałam to czy wyjdę stąd żywa.
Przepraszam za błędy!
Aw *0*
OdpowiedzUsuńCo ja mam ładnego napisać? Eh... Nie jestem dobra w pisaniu w te klocki ;-;
Ale spróbuje ale nie bij xDDDD
Historia jest GENIALNA <3
Postacie ^^
Błędów nie widzę co jest duży plus <3
Szablon 12/12 mówiłaś już? Tak? A to powtórzę :)
Nie?! E... Zajebisty szablon :d
Czo ja mogę jeszcze tu napisać?
Zapraszam do siebie? NIE
Pójdziesz ze mną na gorącą czekoladę? XDDD
Wiem, wiem nie potrafie sie rozpisywać wybacz mi to ;---l
Hehe xD
UsuńPewnie! Na czekoladę zawsze ^^ xD
Heheheh XDD
UsuńDziś trafiła na Twojego bloga. Historia, którą chcesz zaprezentować bardzo mi się podoba. Jak to możliwe, że główna bohaterka jednego dnia przechlapala sobie u dwóch mentorów? Będę zaglądać i czekam na next'a. Pozdrawiam i życzę weny. Zapraszam do siebie ---> my-life-isnt-normal.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTakie już jej marne życie xD
UsuńNa pewno zajrzę.
Cieszę się, że Ci się podoba.
Również pozdrawiam.
Jejku czytam o Scarlett a czuje że czytam o sobie. Na serio bo te "wpadki" Scarlett są takie jakbym ja je zrobiła też dostałam dar fajtłapy. Heh
OdpowiedzUsuńHehe xD
UsuńW takim razie wyobraź sobie siebie na jej miejscu xD
Prowadzisz mega bloga. Scar dostała dar fajtłapy a ty dar pisania super historii :) na pewno będę zaglądać, pozdrawiam i weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się Cieszę, że Ci się podoba xD
UsuńRównież pozdrawiam
A tak mniej więcej kiedy następny rozdział?
UsuńJuż jest xD
UsuńTwój blog jest GENIALNY więc z wielką przyjemnością nominuję cię do LBA!!! Więcej--->http://niezanahistoriaclary.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńP.S. Wybacz że wcześniej nie komentowałam ale zawsze tak jakoś się składało i... no
Rozdział nieziemski!
Czekam na nexta <3
PP.S. Dodałam nowy rozdział na moim blogu http://niezanahistoriaclary.blogspot.com
Zapraszam <3
Clary :*
Dziękuję :*
OdpowiedzUsuń